Promienie słońca wpadały przez okno apartamentu na siódmym piętrze.
– To będzie bardzo dobry dzień. – Pomyślałem sobie otwierając leniwie prawą powiekę.
Zapowiadał się pierwszy wiosenny dzień. Pierwszy taki po prawie czterech miesiącach mroźniej
Siódma piętnaście w poniedziałkowy poranek. Piętnaście minut przed budzikiem wpatrywałem się w sufit swojej sypialni uśmiechając się sam do siebie wspominając niedzielny poranek spędzony u boku tajemniczej kobiety, której na imię było Karina.
– Koniec tego